Historia brylantów jest bardzo ciekawa, ponieważ kiedyś faktycznie były to niezwykle rzadko spotykane kamienie szlachetne i jakakolwiek większa sztuka mogła rzeczywiście być elementem dumy koronowanej głowy czy wielkiego biznesmana, który posiadał takie cacko. W dzisiejszych czasach brylanty powinny być jednak bardzo tanie, chociaż nie są. Dlaczego tak się dzieje?
Od rzadkiego skarbu po masową produkcję
Brylanty to tak naprawdę węgiel, którego entropia została bardzo mocno zmniejszona poprzez wysokie ciśnienie. Doprowadziło to do uporządkowania struktury atomowej węgla, który dzięki temu uzyskał zaskakujące właściwości względem wytrzymałości oraz stał się zadziwiająco ładny, zwłaszcza po odpowiednim oszlifowaniu. Dodajmy na marginesie, że jeśli chcielibyśmy być tutaj skrupulatni i dokładni w nazewnictwie, mianem brylantów określalibyśmy oszlifowane diamenty, a nie po prostu wszystkie diamenty. Brylant i diament, chociaż wykorzystywane zamiennie, to słowa o innym znaczeniu.
Punktem przełomowym w historii diamentów jest przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Wtedy na wielką skalę zaczęła się eksploatacja diamentów z kopalń na Czarnym Lądzie. Okazało się szybko, że diamentów jest bardzo dużo, znacznie ponad popyt i można by nimi spokojnie zalać rynki drastycznie obniżając ceny. Producenci nie tylko założyli kartel drastycznie ograniczając ceny produktu, ale jeszcze wydawali ogromne sumy na promocje. Wmówili m.in. kobietom, że diamenty są ich najlepszymi przyjaciółki, chociaż przed czasami Marylin Monroe żadna kobieta nie była tego świadoma. Dzisiaj pierścionki zaręczynowe to standard.